czwartek, 27 lutego 2014

Pączkodzień!


Z okazji swojego drugiego ulubionego dnia w roku (pierwszy to oczywiście Święto Dzika) składam Wam słodziutkie lukrowane życzenia!

Z tej okazji podaje Wam też przepis na pyszne domowe pączki w których przygotowaniu (i oczywiście konsumpcji) pomagałem. A tu mała zajawka!




















































W tym roku A. postanowiła wypróbować inny przepis na pączki niż wykorzystywała do tej pory. Po przerzuceniu paru książek kucharskich i połowy internetu trafiła w końcu na stronę niebonatalerzu.blogspot.com. Na blogu tym znalazła archiwany przepis na pączki z 1932 roku. Polecam Wam lekturę całego posta o pączkach na niebonatalerzu, ale w wersji skrótowej przepis (z lekkimi modyfikacjami A.) zamieszczam też tu.

Powiem Wam tylko, że w stosunku do pączków jakie zwykle robiła A. te były dużo bardziej puchate, no i wyszły im te piękne obwódki (ja też miałem takie jasne paseczki na futerku za młodu). Ale za to dużo bardziej chłonęły tłuszcz w czasie smażenia. Nie zmienia to jednak faktu że były przepyszne!!!

A przepis wygląda tak:
- 500 g mąki
- 40 g drożdży
- 250 ml ciepłego mleka
- 6 żółtek
- 100 g cukru
- 100 g stopionego masła
- odrobina soli
- kieliszek spirytusu
- marmolada różana
- 5 kostek smalcu do smażenia

Z drożdzy, mleka, łyżki cukru i łyżki mąki robimy rozczyn i odstawiamy na 15 min. Żółtka z cukrem ucieramy na kogel-mogel.

Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy rozczyn i kogel-mogel a także sól i spirytus i wyrabiamy. Następnie dolewamy masło i dalej wyrabiamy - do całkowitego wchłonięcia (trochę to trwa:)). Ciasto odstawiamy do wyrośnięcia.

Kiedy ciasto podwoiło objętość urywamy małe kawałeczki, z których formujemy placuszek w ręku i nadziewamy łyżką marmolady i sklejamy pączka. (W przepisie z niebonatalerzu pączki nadziewne były dopiero po usmażeniu). Zostawiamy znów do wyrośnięcia a w międzyczasie roztapiamy powoli smalec. W czasie smażenia pączki kolejny raz trochę podrosną, więc najlepiej gdy na początku formujemy kuleczki niewiele większe od orzecha włoskiego.

Pączki smażymy w temperaturze 170-180C a po wyjęciu odkładamy na ręcznik papierowy.

Wystygnięte polewamy lukrem i ozdabiamy skórką pomarańczową, lub po prostu posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz